Zdejmij z nieba księżyc (okładka  miękka, wyd. 04.2024)

Sprzedaje empik.com : 31,25 zł

31,25 zł
49,99 zł porównanie do ceny sugerowanej przez wydawcę
Odbiór w salonie 0 zł
Wysyłamy w 1 dzień rob.

Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.

Potrzebujesz pomocy w zamówieniu?

Zadzwoń
Dodaj do listy Moja biblioteka

Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.

Joshua i Lauren to para idealna. Młodzi, świeżo po ślubie, szaleńczo w sobie zakochani… Wydaje się, że życie nie może być piękniejsze. I wtedy okazuje się, że Lauren jest śmiertelnie chora.

Choroba postępuje, a Joshua rozpaczliwie szuka sposobu na powstrzymanie nieuchronnego i stara się maksymalnie wykorzystać czas, jaki im pozostał.

Lauren zaś obawia się, że jej ukochany nie pozbiera się po tej tragedii, dlatego układa plan pomocy mężowi. Pisze do niego listy – po jednym na każdy miesiąc, na cały pierwszy rok po swojej śmierci. Chce przeprowadzić go przez wszystkie etapy żałoby, tak aby – kiedy jej już zabraknie – on nadal potrafił żyć i być szczęśliwy.

Wzruszająca, czasem bolesna, a jednocześnie zabawna, błyskotliwa i podnosząca na duchu powieść Kristan Higgins, autorki bestsellerów z listy „New York Timesa”, pokazuje, że to, co w życiu najważniejsze, pozostaje ukryte dla naszych oczu.

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1456205478
Tytuł: Zdejmij z nieba księżyc
Seria: Gorzka czekolada
Autor: Kristan Higgins
Tłumaczenie: Wiśniewska Monika
Wydawnictwo: Media Rodzina
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 480
Numer wydania: I
Data premiery: 2024-04-10
Rok wydania: 2024
Data wydania: 2024-04-10
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 200 x 30 x 130
Indeks: 59459750
średnia 4,7
5
62
4
14
3
3
2
0
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
62 recenzje
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
10-04-2024 o godz 19:39 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Przepiękna, wzruszająca książka. Historia, która zapada głęboko w pamięć i łamie serce 😭💔
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-05-2024 o godz 16:18 przez: Ania | Zweryfikowany zakup
cudowna ksiazka warta przeczytania zdecydowanie!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
31-05-2024 o godz 18:29 przez: Krzysztof | Zweryfikowany zakup
Przeciętna. Bez szaleństw
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-04-2024 o godz 15:48 przez: Julia | Zweryfikowany zakup
Śliczna książka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-05-2024 o godz 13:53 przez: Aleksandra Chołuj | Zweryfikowany zakup
Fantastyczna
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-04-2024 o godz 10:01 przez: zajkosink.a
“Zdejmij z nieba księżyc” “Smutek nie powinien wymazywać tego, co było takie radosne i piękne. Fakt, że kwiaty opadną z drzewa wiści, nie oznacza, że powinno się je opłakiwać, kiedy jeszcze znajdują się na gałęziach.” [współpraca reklama @gorzka.czekolada.wydawnictwo] Jego słońce zniknęło z nieba, a świat stał się pustynią szarości. A nad nim stał anioł stróż, który w chwilach załamań, łez i niewyobrażalnego bólu dawał nadzieję i pragnął go ocalić. “Tamto życie należy już do przeszłości. Pora zacząć coś nowego.” Opis zaszklił mi oczy, dołączony list wywołał łzy, a książka mnie złamała… Przeczytajcie… To jest jedna z piękniejszych książek, jakie dane było mi przeczytać w całym moim życiu. Śmiałam się, płakałam i jednocześnie bolało mnie serce podczas czytania i przeżywania tej historii wraz z głównymi bohaterami. A smutek? Był moim towarzyszem. Josh i Lauren… to para idealna, która kocha się mimo i ponad wszystko. A ta więź, która stworzyła się między nimi? Don’t cry… Josh… to jak wyszedł ze swojej własnej strefy komfortu na przestrzeni lat - było niesamowite. To jak cierpiał? Zdruzgotało mi serce. Miałam ochotę przejąć jego ból, aby więcej nie cierpiał.. ale w pewnym momencie zrozumiałam, że przecież nie mogę… Nieważne, ile bym się starała, to nie mogę tego zrobić, bo właśnie te wydarzenia i życie z nimi sprawiły, że stał się jeszcze silniejszy niż był wcześniej. Bardziej otwarty, przyjacielski, pełen zrozumienia… i nawet… pojawiał się uśmiech na jego twarzy. Uwierzcie mi… moment, w którym ten uśmiech się pojawił - wzruszył mnie. Jego świat się roztrzaskał, serce rozpadało się na kawałki… Jej czas był ograniczony i mimo wszystko cieszyła się z życia każdą chwilą, jednym najmniejszym momentem. Pełna siły i odwagi, a w obliczu druzgocących wieści… myślała o nim i o swoich bliskich. Dzięki niej on mógł z nią przejść najtrudniejszą drogę, jaką przed nimi postawiono. * Listy… * Pełne otuchy, wiary, nadziei, motywacji. Zrobienia kroku naprzód. * Każda litera, słowo, przelane uczucie… * Wziąć głęboki oddech, nauczyć się i ułożyć sobie życie, a także… być szczęśliwym. * Ich miłość trafiała do najczulszych strun serca oraz pokazywała, że należy kochać bez końca i ją pielęgnować. * A z życia? Korzystać do ostatniego tchu. * Nie wiem, czy w tej książce gorsze było czytanie listów, śmiejąc się przez łzy mimo bólu, czy może patrzenie na to jak on się zmagał z codziennością, jak wyglądało ich życie i jak z dnia na dzień ono się zmieniało? I uwierzcie mi, nie mam na to odpowiedzi. * Natomiast jeśli chodzi o chorobę, to widać, że autorka zrobiła research i nie było to potraktowane po macoszemu, a takie coś bardzo cenię. I cieszy mnie też to, że autorka w podziękowaniu jasno napisała, że wszelkie odchylenia od treści albo niezgodności są jej winą. Autorka zadbała o szczegóły, które były jasne i wyraźne. * Piękna i wzruszająca historia przepełniona smutkiem, rozpaczą. Przepełniona żalem i nadzieją na lepsze jutro. * Ta książka to emocjonalna przejażdżka, która w pewnym momencie zbacza z toru, aby nabrać odpowiedniego rozpędu. Ta historia uzdrawia pod każdym względem. Przeżywasz ból i w pewnym momencie dostajesz uśmierzenie. O stawianiu czoła przyszłości, docenieniu chwil. * Historia pełna poświęcenia, miłości i straty, która pokazuje, że mimo przeciwności losu i trudności stawianych na drodze trzeba każdą chwilę pielęgnować i się nią cieszyć. * Historia o przetrwaniu w najgorszych chwilach swojego życia i o odnalezieniu własnego szczęścia pomimo jej braku. * Ujmuje, przejmuje, wywołuje spazmy bólu i rozkochuje. Na nowo. Raz po raz. * I jeszcze te słowa… * “Nie bądź frajerem.” przysięgam, że nigdy te słowa nie wywołały we mnie takich emocji. Śmiech i płacz… Zrozumiecie jak przeczytacie. * O poszukiwaniu siebie i odnajdywaniu się w nowej rzeczywistości. * “Dziękuję… ci.”
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-04-2024 o godz 08:39 przez: Marta
Śmierć kogoś bliskiego jest traumatycznym przeżyciem. Strata ukochanej osoby wiąże się z ogromnym bólem, cierpieniem, tęsknotą. Człowiek często zadaje sobie pytanie, dlaczego tak musiało sie stać, dlaczego tak szybko, czy nie da się cofnąć czasu...Życie często pisze dla nas scenariusze, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Przekonują się o tym bohaterowie niezwykle wzruszającej książki "Zdejmij z nieba księżyc". Lauren i Joshua to świeżo upieczone małżeństwo. Są w sobie szaleńczo zakochani, mają plany na przyszłość. Kiedy wszystko układa się niemal idealnie, okazuje się, że Lauren jest śmiertelnie chora. Joshua robi wszystko, aby pomóc ukochanej. Ona chce wykorzystać jak najlepiej czas, jaki im pozostał. Obawia się jednak, że Joshua może sobie nie poradzić po jej odejściu. Postanawia więc napisać listy do swojego męża, po jednym na każdy miesiąc, na rok po jej śmierci. Zależy jej, aby Joshua potrafił cieszyć się życiem, nawet, gdy jej już nie będzie obok... Autorka stworzyła niezwykle piękną i wzruszającą historię. Śledzimy w niej dwójkę młodych ludzi, którzy dopiero co zaczęli wspólną przygodę życia. Mieli plany, marzenia, chcieli cieszyć się sobą każdego dnia. Niestety choroba im to uniemożliwiła. Choć robią wszystko, co w ich mocy, aby ją pokonać, to ona wygrywa tę nierówną walkę. To, co bardzo mnie poruszyło w tej historii, to świadomość Lauren o tym, co nieuchronnie ma nadejść. Ona pogodziła się z tym, że umrze. Chciała jednak wykorzystać czas, który jej pozostał jak najlepiej. Zamierzała po prostu cieszyć się życiem i spędzać jego najpiękniejsze chwile ze swoją największą miłością. W przepiękny sposób zostało tu ukazane uczucie, jakim darzyli się Lauren i Joshua. W każdej chwili byli dla siebie ogromnym wsparciem, wiedzieli, że zawsze mogą na siebie liczyć. Takiej miłości życzę każdemu. Po śmierci Lauren Joshua traci chęć do życia. Odcina się od bliskich, zamyka w czterech ścianach. Kiedy otrzymuje pierwszy list od żony, zaczyna mieć jakiś cel. Każdy z nich zawiera bowiem zadanie, które Joshua musi wykonać, a które mają mu pomóc w przejściu przez wszystkie etapy żałoby. Lauren staje się dla niego przewodniczką po jego życiu bez niej. Jej listy przepełnione są troską i ogromną miłością. Autorka w cudowny sposób połączyła przeszłość z teraźniejszością. Mamy tu nie tylko listy do Lauren do męża, ale także jej zmarłego ojca, dzięki czemu możemy poznać dokładniej jej historię. Myślę, że warto tu także zwrócić uwagę na Joshuę jako osobę w spektrum autyzmu. Często ta przypadłość objawia się trudnościami w budowaniu relacji międzyludzkich. To także w wielu przypadkach osoby niezwykle uzdolnione, ale zamknięte w swoim własnym świecie. Myślę, że śmierć Lauren była niezwykle ciężkim przeżyciem również dlatego, że stracił osobę, przed którą się otworzył, z którą stworzył niezwykłą relację, o której być może wcześniej w ogóle nie myślał. Jej strata spowodowała, że zamknął się w sobie, otoczył się murem, poza który nie chciał nikogo wpuścić. Listy Lauren stały się więc jego wyzwoleniem. Ona pomaga mu na nowo otworzyć się na innych, przełamać lęki. To niesamowite, jaką wielką moc mają słowa pisane przez Lauren. To historia o stracie, przeżywaniu żałoby, ale także wielkiej miłości przepełniona ogromnymi emocjami. Poruszyła najczulsze struny mojego serca. Zakończenie wzruszyło mnie ogromnie, nie umiałam wtedy powstrzymać łez. Z jednej strony to smutna, skłaniająca do refleksji historia, ale także dająca nadzieję. Przede wszystkim zwraca uwagę, żeby cieszyć się życiem i wykorzystać je najlepiej, jak umiemy. Polecam z całego serca tę wyjątkową historię!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-04-2024 o godz 08:55 przez: zaczytana_rita
„Życie chwilą było lepsze niż załamywanie rąk na myśl o przyszłości.” [ reklama @gorzka.czekolada.wydawnictwo ] 𝐙𝐝𝐞𝐣𝐦𝐢𝐣 𝐳 𝐧𝐢𝐞𝐛𝐚 𝐤𝐬𝐢𝐞𝐳𝐲𝐜 to bez wątpienia pozycja, która zostanie w moim sercu na zawsze. A raczej w tym, co z niego zostało. Nigdy nie miałam problemów z ubraniem swoich myśli w słowa, a napisanie recenzji zawsze zajmuje mi kilka minut. Jednak w przypadku książki ze zdjęcia jest inaczej. Siedzę nad tymi słowami prawie trzy godziny i nie potrafię logicznie złożyć zdania. Przypominam sobie to, o czym przeczytałam i znów płaczę. Dlatego dziś może być nieco chaotycznie, ale właśnie takie są moje uczucia. Główna bohaterka, Lauren, jest terminalnie chora i wie, że wkrótce jej dni na świecie, przy mężu i rodzinie, się skończą. Wie, że Josh będzie zrozpaczony jej odejściem, dlatego robi coś, co ma ułatwić mu powrót do życia, do życia bez niej. Napisała dla niego dwanaście listów na dwanaście kolejnych miesięcy. I tak, motyw znany, bo wystąpił między innymi w PS Kocham Cię, jednak 𝐙𝐝𝐞𝐣𝐦𝐢𝐣 𝐳 𝐧𝐢𝐞𝐛𝐚 𝐤𝐬𝐢𝐞𝐳𝐲𝐜 jest podkręcona, dopieszczona i jeszcze bardziej emocjonalna. Josh to mężczyzna, którego cały czas miałam ochotę przytulać, choć nie jestem typem przytulaka. Chciałam odebrać jego ból, który chcąc, nie chcąc, przeszedł na mnie. Żałoba Josha i każdy jej etap łamały mi serce. Bolało mnie to, co zostało z tego organu, bolały mnie organy wewnętrzne, żołądek zaciskał się w supeł, a w gardle rosła gula. O tym, że oczy miałam piekące od nadmiaru łez nie muszę wspominać. Były też momenty, dzięki którym na twarzy pojawiał się uśmiech. Autorka, poza genialnym serwowaniem traumy, potrafi rozbawić celnymi spostrzeżeniami, ripostami i żartami sytuacyjnymi. Były momenty kiedy dławiłam się łzami i śmiechem jednocześnie. To było bardzo dziwne uczucie 🤣 Listy od Lauren… cóż. To było piękne przeżycie. Podobnie jak cała historia. Były zabawne, rozpaczliwie łamiące duszę, piękne. 𝐙𝐝𝐞𝐣𝐦𝐢𝐣 𝐳 𝐧𝐢𝐞𝐛𝐚 𝐤𝐬𝐢𝐞𝐳𝐲𝐜 to książka, która pokazuje jak trudna jest strata. Czy przez całą książkę w głowie miałam mantrę „Niech mój Mąż nie umiera przede mną; niech nic takiego nam się nie przydarzy”. Choć jedno jest pewne. Miłość taka jak Lauren i Josha nie zdarza się codziennie, nie każdy doświadczy tak obezwładniającego uczucia, pełnego szacunku i oddania. Ta książka była dla mnie tym bardziej trudna, że znam uczucie straty kogoś, kogo kochało się ponad wszystko. I nie ważne, czy chodzi o rodzica, babcię, przyjaciela czy męża - każda strata jest okrutna, każda skazuje na otępiający ból, a jednocześnie każdą odczuwamy inaczej. I tego też uczy ta książka - że każde odczuwanie żałoby jest dobre, że nie ma jednej właściwej drogi. 𝐙𝐝𝐞𝐣𝐦𝐢𝐣 𝐳 𝐧𝐢𝐞𝐛𝐚 𝐤𝐬𝐢𝐞𝐳𝐲𝐜 to cudowna opowieść. Pełna bólu, przyjaźni, miłości, strachu, łez i przyszłości, bo przecież każdy koniec jest początkiem. Wywarła na mnie tak ogromne wrażenie, że popłakałam się na My Immortal, które włączyło mi się, gdy byłam w sklepie. Płakałam w miejscu publicznym. Oto, co czyni ta powieść. Ta książka uczy jeszcze jednej ważnej rzeczy - doceniajmy każdą chwilę ze swoimi bliskimi, bo nie wiadomo, która będzie ostatnią. I jak to powiedziała Lauren „fakt, że kwiaty opadną z drzewa wiśni, nie oznacza, że powinno się je opłakiwać, kiedy jeszcze znajdują się na gałęziach.” Jeśli lubicie popłakać na książkach, szukacie czegoś, co złamie Wam serca, skrzywdzi duszę i nie pozwoli o sobie zapomnieć - przeczytajcie 𝐙𝐝𝐞𝐣𝐦𝐢𝐣 𝐳 𝐧𝐢𝐞𝐛𝐚 𝐤𝐬𝐢𝐞𝐳𝐲𝐜.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-04-2024 o godz 10:03 przez: readingwithflowers
Życie potrafi zaskakiwać i to nie zawsze pozytywnie. Często jest tak, że żyjemy jakbyśmy mieli dużo czasu, snujemy marzenia, planujemy, aż nagle przychodzi moment, który przekreśla wszystko. Nagle okazuje się, że czas jest ograniczony.. . Joshua i Lauren byli młodym małżeństwem z głową pełna pomysłów. Cieszyli się sobą, podróżowali, chcieli mieć dzieci, aż tu po kolejnej stracie przytomności padła diagnoza: Lauren jest śmiertelnie chora. Lauren wiedziala, że po jej śmierci Joshua będzie nie tylko załamany, ale i zupełnie nie będzie potrafil odnaleźć się w nowej rzeczywistosci. Bez niej. Chcąc mu pomóc w tym trudnym czasie przygotowuje dla niego 12 listów, ktore mają przeprowadzić go przez żałobę i na nowo rozbudzić chęć życia. Czytelnik wraz z głównym bohaterem wyrusza w podróż, która nie jest łatwa. Widzi, jak Joshua zamyka się w sobie, odcina od bliskich, przestaje dbać o siebie, kompletnie zagubiony bez swojej ukochanej, aż do momentu w którym otrzymuje pierwszy list. Nagle na nowo zaczyna mieć jakiś cel i choć stawia małe kroki to za sprawą zmarłej żony zaczyna wychodzić z skorupy, która się otoczył. Realizuje powierzone mu zadania, choć niekiedy sporo go to kosztuje. Śmierć Lauren byla również ciosem dla jej bliskich i także ich żałobę widzimy w tej historii. Myślę, że ciekawym zabiegiem była druga linia czasowa, która przeplatała się z tą po śmierci kobiety. Mianowicie widzimy również jak wyglądało w urywkach życie małżeństwa przed diagnozą i po diagnozie. Jak starali się uporać z emocjami, a jednocześnie robili wszystko aby spędzić jak najwięcej pięknych chwil razem. Tutaj mamy prawdziwa sinusoidę, w której łzy przenikają się z radoscią, nadzieja z strachem, chęć do życia z widmem nieuchronnie zbliżającego się końca. Tej części towarzyszą również listy, które kobieta pisze do swojego zmarlego ojca dzielac się z nim swoimi chwilami szczescia, ale i obawami związanymi z chorobą oraz śmiercią. Czytając tę historię bardzo polubiłam się z wykreowanymi bohaterami, sama w sobie fabuła była ciekawa, przepelniona wieloma uczuciami, łamiąca serce, wzruszajca. Trochę na myśl przychodziła mi znana pewnie wszystkim książka "PS. Kocham Cię", niemniej jednak mimo niektórych podobieństw autorka obrała też swój kierunek. Mówiąc szczerze, choć historia mnie poruszyła, wciągnęła to nie uroniłam łzy. Miałam nadzieję, że mnie ona przeczołga, wywoła morze łez, ale nie udało się. Sama w sobie historia jest napisana z niesamowitym wyczuciem, delikatnością. Autorka porusza się po trudnym temacie jakim jest strata i żałoba, ale robi to z subtelnością i wyczuciem. Pokazuje ogromną miłość, oddanie, ale i to jak ciężko się pozbierać po utracie ukochanej osoby. Nagle w domu jest cisza. Nie ma śmiechu. Nie ma pozostawionego na ladzie kubka. Pozostaje przytłaczająca cisza i aż dziwić się można, że mimo iż ma sie wrazenie, że czas się zatrzymał to jednak na około życie toczy się dalej.  Jest ona słodko - gorzka, ukazuje historię pełną wszelkich barw jakie maluje życie, skłania do refleksji. "Zdejmij z nieba ksiezyc" uczy, żeby doceniać bliskich, czerpać z każdej chwili ile tylko się da. Łapać momenty szczęścia, radować się z drobiazgów i tych małych cudow, ktore widoczne są w każdym dniu, a których często się nie docenia. Żyć tu i teraz.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-05-2024 o godz 10:11 przez: readingwithflowers
Życie potrafi zaskakiwać i to nie zawsze pozytywnie. Często jest tak, że żyjemy jakbyśmy mieli dużo czasu, snujemy marzenia, planujemy, aż nagle przychodzi moment, który przekreśla wszystko. Nagle okazuje się, że czas jest ograniczony.. . Joshua i Lauren byli młodym małżeństwem z głową pełna pomysłów. Cieszyli się sobą, podróżowali, chcieli mieć dzieci, aż tu po kolejnej stracie przytomności padła diagnoza: Lauren jest śmiertelnie chora. Lauren wiedziala, że po jej śmierci Joshua będzie nie tylko załamany, ale i zupełnie nie będzie potrafil odnaleźć się w nowej rzeczywistosci. Bez niej. Chcąc mu pomóc w tym trudnym czasie przygotowuje dla niego 12 listów, ktore mają przeprowadzić go przez żałobę i na nowo rozbudzić chęć życia. Czytelnik wraz z głównym bohaterem wyrusza w podróż, która nie jest łatwa. Widzi, jak Joshua zamyka się w sobie, odcina od bliskich, przestaje dbać o siebie, kompletnie zagubiony bez swojej ukochanej, aż do momentu w którym otrzymuje pierwszy list. Nagle na nowo zaczyna mieć jakiś cel i choć stawia małe kroki to za sprawą zmarłej żony zaczyna wychodzić z skorupy, która się otoczył. Realizuje powierzone mu zadania, choć niekiedy sporo go to kosztuje. Śmierć Lauren byla również ciosem dla jej bliskich i także ich żałobę widzimy w tej historii. Myślę, że ciekawym zabiegiem była druga linia czasowa, która przeplatała się z tą po śmierci kobiety. Mianowicie widzimy również jak wyglądało w urywkach życie małżeństwa przed diagnozą i po diagnozie. Jak starali się uporać z emocjami, a jednocześnie robili wszystko aby spędzić jak najwięcej pięknych chwil razem. Tutaj mamy prawdziwa sinusoidę, w której łzy przenikają się z radoscią, nadzieja z strachem, chęć do życia z widmem nieuchronnie zbliżającego się końca. Tej części towarzyszą również listy, które kobieta pisze do swojego zmarlego ojca dzielac się z nim swoimi chwilami szczescia, ale i obawami związanymi z chorobą oraz śmiercią. Czytając tę historię bardzo polubiłam się z wykreowanymi bohaterami, sama w sobie fabuła była ciekawa, przepelniona wieloma uczuciami, łamiąca serce, wzruszajca. Trochę na myśl przychodziła mi znana pewnie wszystkim książka "PS. Kocham Cię", niemniej jednak mimo niektórych podobieństw autorka obrała też swój kierunek. Mówiąc szczerze, choć historia mnie poruszyła, wciągnęła to nie uroniłam łzy. Miałam nadzieję, że mnie ona przeczołga, wywoła morze łez, ale nie udało się. Sama w sobie historia jest napisana z niesamowitym wyczuciem, delikatnością. Autorka porusza się po trudnym temacie jakim jest strata i żałoba, ale robi to z subtelnością i wyczuciem. Pokazuje ogromną miłość, oddanie, ale i to jak ciężko się pozbierać po utracie ukochanej osoby. Nagle w domu jest cisza. Nie ma śmiechu. Nie ma pozostawionego na ladzie kubka. Pozostaje przytłaczająca cisza i aż dziwić się można, że mimo iż ma sie wrazenie, że czas się zatrzymał to jednak na około życie toczy się dalej. Jest ona słodko - gorzka, ukazuje historię pełną wszelkich barw jakie maluje życie, skłania do refleksji. "Zdejmij z nieba ksiezyc" uczy, żeby doceniać bliskich, czerpać z każdej chwili ile tylko się da. Łapać momenty szczęścia, radować się z drobiazgów i tych małych cudow, ktore widoczne są w każdym dniu, a których często się nie docenia. Żyć tu i te
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-06-2024 o godz 21:01 przez: miedzy_akapitami
Szczerze mówiąc, długo zwlekałam z przeczytaniem 𝗭𝗱𝗲𝗷𝗺𝗶𝗷 𝘇 𝗻𝗶𝗲𝗯𝗮 𝗸𝘀𝗶𝗲𝘇𝘆𝗰 . Bardzo się jej obawiałam. To moje pierwsze spotkanie z autorką i właściwie nie wiedziałam czego się spodziewać. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że od początku roku szukałam właśnie takiej książki. Książki, która złamie serce i poskłada je na nowo. Ta historia jest słodko gorzka. Jest piękna. Jest trudna. Jest oryginalna i niepowtarzalna. Moim zdaniem jest idealna❤️‍🩹 "- Powiedz mi, że poradzisz sobie beze mnie. - Nie poradzę." Lauren w obawie, że po jej śmierci, jej mąż Josh będzie zagubiony i odizoluje się od bliskich, zostawiła mu 12 listów. Wierzyła w ich moc. Dla niej były sposobem komunikowania się ze zmarłym ojcem. Pomagały jej w żałobie i przeżywaniu straty. Tego samego chciała dla swojego męża. "Ale przecież jestem z Tobą. Żyje w Twoim sercu, a to przecież najlepsze miejsce z możliwych." Autorka pięknie zbudowała relacje bohaterów. Josh był samotnikiem, a Lauren, znając jego charakter, chciała ułatwić mu żałobę. Listy były jej częścią. Były pełne miłości i wsparcia. Były dla niego formą drogowskazu. Lauren dawała mu proste, a jednak mające duże znaczenie, zadania. Dzięki temu Josh wracał do życia po jej śmierci. Z każdym kolejnym rozdziałem widzimy, jak bohater się zmienia. Otwierał się na nowe znajomości. Nie czuł już takiej obawy przy poznawaniu innych. Widzimy, jak przechodzi każdy etap żałoby. Świetnie pokazana została jego więź z rodziną żony. "Teraz miał wrażenie, że słońce zniknęło z nieba, a świat stał się pustynią szarości." Książka ma dwie linie czasowe, życie przed i po śmierci Lauren. Jest to zrobione w dość nietypowy sposób. Życie "przed" jest ukazane jakby od tyłu. Najpierw poznajemy historię pary, jak próbuję sobie radzić z chorobą bohaterki. By dopiero pod koniec książki poznać początki ich związku. Podobnie jest z życiem Josh po stracie żony. Dopiero na końcu książki bohaterka umiera. Przyznam, że bardzo mi się spodobała taka forma przedstawienia tej historii. Miałam czas zżyć się z Lauren. Poznać ją i jej relacje z Joshem. Myślę, że dzięki temu bardziej przeżywałam całą książkę. To, co najbardziej podobało mi się w całej książce, to właśnie pokazanie życia Josha po stracie żony. Pokazała jaką trudność sprawiały mu najprostsze czynności. Jak ciężko było się rozstać z wieloma rzeczami. Autorka nie starała się ubierać wszystkiego w piękne słowa. Jest styl i język był prosty, przez to trafiający w serce. Zdecydowanie inaczej odbierze tę historie osoba bardzo młoda, a inaczej ktoś, kto jest straszy czy żyje długi czas w związku. Wydaje mi się, że właśnie osoby żyjące w długoletnim związku podejdą do niej bardziej emocjonalnie. Mało jest książek, które tak bardzo mnie wzruszyły. Jestem pewna, że kiedyś zrobię rereading. Polecam, czytajcie, bo warto. Bardzo, bardzo warto🩷
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-04-2024 o godz 23:18 przez: bookaholic.in.me
Gdy spotyka się miłość życia planuje się wspólnie całą wieczność. Nie można odegnać od siebie wizji przyszłości pełnej radości, dzieci, szczęścia, a w końcu wspólnego starzenia się. Lecz życie potrafi być przewrotne i mieć dla nas zupełnie inny plan, czasem pełen bólu i złości na świat. Josh jest geniuszem, bardzo uznanym w swoim środowisku. Dla niego jednak pieniądze nigdy nie grały większej roli, a patrząc na niego nie sposób byłoby zobaczyć bogatego inżyniera. To mężczyzna, który nie przywiązuje wagi do wyglądu, wprost uwielbia samotność, daje się pochłonąć swojej pracy i otacza się garstką bliskiej rodziny. A potem w jego życiu pojawia się słońce pod postacią Lauren. Lauren jest absolutnym przeciwieństwem Josha. Z wzajemnością kocha ludzi, jest zawsze pełna energii, pomysłów i chęci na nowe doświadczenia. Świetnie sprawdza się w swojej pracy i choć jej życie nie jest idealne to po prostu je kocha. I nie ustaje w tej miłości, nawet gdy już wie, że jej dni są policzone, a swoim odejściem złamie mężowi serce. „Zdejmij z nieba księżyc” to książka, która trafiła chyba na mój zły dzień. Bo niemal od początku ciągle ocierałam kolejne łzy, a przecież ja praktycznie nie płaczę przy lekturze. No dobrze, muszę to przyznać, że jest to tak genialnie napisana powieść, a zarazem tak smutna i tak cudownie trafia do serca, że nie sposób przy niej nie płakać. Nawet gdy wracam do niej myślami, pisząc tę recenzję płyną mi łzy, a to wiele znaczy. I to nie kwestia kiepskiego dnia, chwili słabości, czy czegokolwiek innego, to po prostu najlepsza książka, jaką przeczytałam w tym roku i postawiła poprzeczkę tak wysoko, że nie wiem, czy uda się ją przeskoczyć. Absolutnie nie spodziewałam się tego ładunku emocjonalnego, który w sobie skrywa, nie spodziewałam się tych ogromnych pokładów miłości, które z niej płyną, nie spodziewałam się tego smutku i niefizycznego bólu, który spłynie na mnie podczas czytania. Ale uwierzcie mi, że to było cudowne, bo wcale nie jest łatwo za pomocą słów wzniecić tak wiele uczuć, przelać je na czytelnika w sposób, jakby to on stracił najbliższą mu osobę i powoli pozwalać mu radzić sobie z tą żałobą, która oplotła jego duszę wraz z upływem fabuły. A Autorka właśnie to zrobiła. Genialnie wykreowane postaci poboczne, siła, którą dzieliła się z nami Lauren, zagubienie i złość Josha i kolejne upływające miesiące, jak i retrospekcje wspólnych chwil głównych bohaterów – tu nie ma miejsca na słaby element, wszystko zostało ukazane perfekcyjnie i stanowi o wartości tej historii. Historii szalenie trudnej, a jednak tak bardzo życiowej i wyjątkowej, że brak mi słów, by w pełni oddać jej treść. Ją po prostu trzeba przeczytać, i to mając pod ręką spory zapas chusteczek. Ogromnie polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-04-2024 o godz 21:53 przez: goszaczyta
🌙 „𝓩𝓭𝓮𝓳𝓶𝓲𝓳 𝔃 𝓷𝓲𝓮𝓫𝓪 𝓴𝓼𝓲ęż𝔂𝓬” 𝓚𝓻𝓲𝓼𝓽𝓪𝓷 𝓗𝓲𝓰𝓰𝓲𝓷𝓼🌙 •• Wzruszająca, czasem bolesna, a jednocześnie zabawna, błyskotliwa i podnosząca na duchu powieść Kristan Higgins, autorki bestsellerów z listy „New York Timesa”, pokazuje, że to, co w życiu najważniejsze, pozostaje ukryte dla naszych oczu. •• ▪️𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪️ Lauren i Joshuę połączyło niezwykłe uczucie. Pasowali do siebie idealnie! Wszystko układało się między nimi jak należy, do czasu aż Lauren zachorowała na nieuleczalną chorobę. Po jej śmierci Joshua nie może dojść do siebie i nie wie jak ma dalej żyć bez ukochanej. Sytuacja ulega zmianie gdy pewnego razu mężczyzna otrzymuje kilkanaście listów od swojej zmarłej żony. Jeden list na miesiąc, a w nich zadanie do wykonania. Czy Joshua spełni ostatnią wolę swojej żony i wypełni zadania? 💌 „Zdejmij z nieba księżyc” opowiada o bolesnej świadomości końca życia, a także o radzeniu sobie z utratą bliskiej osoby. Autorka już na samym początku powieści zrzuca na bohaterów bombę. Historia Lauren i Joshua wzrusza i to całkiem porządnie już od pierwszych stron. Nie dotarłam nawet do połowy, a już zaczęłam zalewać się łzami, do tego stopnia, że musiałam zrobić sobie przerwę od czytania, ponieważ miałam tak rozmazany wzrok, że nie byłam w stanie odczytać ani jednego zdania. Bałam się tego, co się wydarzy potem, ale jednocześnie nie mogłam się tego doczekać. Przyznam szczerze, że miłość opisana w tej powieści zaparła mi dech w piersi. Związek dwójki głównych bohaterów był idealny, harmonijny, co może wywołać w czytelniku irytację, a u mnie było wręcz przeciwnie. Byłam zauroczona tym, jak ta para odnosiła się do siebie i jak oboje traktowali siebie z szacunkiem i uczuciem. Było to świetne doświadczenie, poznać takie nieskalane uczucie bohaterów. W tej książce teraźniejszość przeplata się z przeszłością, tym jak Lauren zaczęła pisać listy do swojego ojca i tymi aktualnymi, które napisała dla swojego męża. Książka wywołała we mnie skrajne emocje i dogłębnie mną poruszyła. Spędziłam z nią cudowne chwile i wylałam morze łez. Historia Lauren i Joshua okazała się być wzruszająca i zarazem bardzo bolesna. Kristin Higgins przepięknie opowiada o kruchości ludzkiego życia, o jego niesamowitej ulotności, a także o tym, aby przeżyć je w pełni, póki mamy ku temu możliwość. „Zdejmij z nieba księżyc” to przepiękna historia o miłości, która połączyła dwójkę ludzi, którzy byli dla siebie stworzeni, lecz okrutny los wyszedł im  na przekór i rozdzielił ukochanych. Może się wydawać, że ta historia jest do cna przesiąknięta bólem i dramatem głównych bohaterów, ale zarazem uświadamia o kruchości ludzkiego życia. Zachęcam Was do sięgnięcia po tę powieść. 
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-04-2024 o godz 09:21 przez: zaczytania
“Było tak, jakby zrobiwszy to, co mu kazała, zdał test, a nagrodą będzie Lauren, znowu żywa” Josh w wieku trzydziestu lat został wdowcem. Kiedy jego piękna, mądra, czuła i zabawna żona, Lauren zachorowała na nieuleczalną chorobę płuc, czas stał się ich największym wrogiem. Po śmierci kobieta zostawiła mężowi dwanaście listów – po jednym na każdy miesiąc po jej śmierci. Przez pierwszy rok od jej odejścia, Josh dostaje w listach zadania, które mają pomóc mu poradzić sobie ze stratą ukochanej. Od pierwszych stron łzy napełniały moje oczy, ale końcówka to już było apogeum łzawych emocji i wzruszeń. ”Zdejmij z nieba księżyc”, to jedna z piękniejszych, ale też jedna z najtrudniejszych obyczajówek, po jakie sięgnęłam. W historii Josha i Lauren poznajemy, niekoniecznie chronologicznie poukładane wydarzenia z ich najpiękniejszych wspólnych chwil – od momentu poznania, po ten ostatni, najokrutniejszy, brutalnie rozrywający serca, moment rozstania. Lauren poza wzruszającymi listami do męża, które ten otrzymuje po jej śmierci, pisze listy do swojego zmarłego ojca – opowiada w nich o pierwszym spotkaniu przyszłego męża, o swoim szczęściu, ale też o diagnozie i rozwoju choroby. Dziewczyna wie, że kiedy odejdzie, tam na górze, będzie miała najlepszą opiekę, opiekę swojego taty, który dotychczas był jej aniołem stróżem, a ona sama przejmie jego rolę, by czuwać nad najbliższymi, a przede wszystkim nad Joshem. Zastanawiałam się wielokrotnie podczas lektury, jak Josh poradziłby sobie z żałobą bez listów od żony. I myślę, że byłoby mu o stokroć ciężej. Lauren dzięki “prowadzeniu” męża za rękę przez pierwszy rok od swojego odejścia, pomogła mu na nowo nauczyć się funkcjonować wśród ludzi, oddychać, po prostu żyć. Ta powieść to nie tylko same smutki. Odnajdziecie w niej cudownych i zabawnych bohaterów oraz sytuacje tak absurdalne, że uśmiech sam ciśnie się na usta. W listach Lauren pod warstwą smutku kryje się jej urocze, ale i ironiczne poczucie humoru, czytanie ich było czystą przyjemnością. Momenty, w których Josh z różnym skutkiem próbował radzić sobie z zadaniami, które w listach zleciła mu żona, wielokrotnie sprawiały, że śmiałam się w głos. Ta książka przeczołgała mnie, sprawiła, że pierwszy raz czytając, płakałam jak bóbr. Ale nie żałuję ani jednej chwili, którą z nią spędziłam. Jeśli macie w planach tę historię, a bardzo Wam polecam, żeby tak było, to przygotujcie się na opowieść pełną smutku, rozpaczy, pustki, ale przede wszystkim nastawcie się na tekst o miłości, która istnieje nawet wtedy, kiedy drugiej połówki nie ma już na świecie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-04-2024 o godz 21:59 przez: paula_czytula
Zanim sięgnęłam po „Zdejmij z nieba księżyc”, przeczytałam kilka opinii, w których czytelnicy zapowiadali prawdziwy „wyciskacz łez” i taka właśnie jest ta książka. Rozczulająca, przepełniona ogromnymi emocjami, bolesna, trudna i niedająca o sobie zapomnieć. Joshua i Lauren są odzwierciedleniem pary idealnej, doskonale się rozumieją, dopełniają, darzą się miłością szczerą, bezinteresowną i czystą. Ich życie przypomina bajkę, aż po ten sądny dzień diagnozy, kiedy to dowiadują się, iż Lauren cierpi na nieuleczalną chorobę. Do Josha dociera fakt, iż prędzej czy później zostanie wdowcem i choć jest tego świadomy, to w żaden sposób nie potrafi się do tego przygotować. Autorka przybliża nam wszystkie etapy związku Lauren i Joshua, począwszy od pierwszego i drugiego spotkania, pierwszych chwil razem, cudownego dnia ślubu, po te smutniejsze – dzień diagnozy, nieustannej walki z wyniszczającą chorobą oraz ostateczny, rozdzierający serce dzień rozstania mężczyzny z miłością jego życia. Zanim kobieta odeszła, pisała listy do swego męża, które ten miał otrzymać w każdym miesiącu pierwszego roku żałoby. Te słowa zapisane przez Lauren były dla mnie symbolem oddania, przepięknego, prawdziwego uczucia, które nie przeminęło nawet po śmierci. Ciężko jest wyobrazić sobie, jak Josh przetrwałby ten pierwszy rok w pojedynkę bez tych wyjątkowych słów wsparcia, otuchy i miłości od swej ukochanej żony. „Zdejmij z nieba księżyc” liczy ponad 470 stron i choć momentami miałam wrażenie, że niektóre sceny można było skrócić, zamiast je sztucznie wydłużać, to nie żałuję żadnej minuty spędzonej z tą książką. Być może zamysłem Autorki było wprowadzenie takich spokojniejszych fragmentów, dzięki którym czytelnik będzie mógł uspokoić się, opanować i poukładać wszystko w głowie. Być może nie chciała nas przytłaczać samymi bolesnymi i wzruszającymi momentami, bo nie każdy z nas byłby w stanie znieść ten ogrom bólu… Niemniej jednak, jest to lektura, którą będę polecać każdemu! To książka, którą pokochacie, która Was wzrusza, a prawdopodobnie roztrzaska Wasze serca na milion kawałków. Nie da się przejść obojętnie obok tej historii, zwłaszcza, iż może ona przytrafić się każdemu z nas. To opowieść o oddaniu i cudownej miłości Josha i Lauren, a także pozostałych członków rodziny. O stracie, cierpieniu oraz o żałobie, etapach radzenia sobie z nią. Emocje wprost wylewają się z kart tej powieści. Jest to także historia skłaniająca do refleksji nad własnym życiem, wyborami oraz pokazująca, iż należy się cieszyć z tego, co posiadamy. Polecam! Czytajcie!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
18-04-2024 o godz 13:19 przez: obsydiian
Zdejmij z nieba księżyc Kristan Higgins to trudna książka o kruchości życia i śmierci, która przychodzi zbyt szybko. Oprócz uczuć głównego bohatera pojawiają się listy, które są przedłużeniem pożegnania z ukochaną osobą. Po lekturze miałam bardzo mieszane uczucia i nie do końca rozumiem fenomen tego tytułu. Natomiast podoba mi się podejście do tego aby skremowane ciało stało się nowym drzewem i można je było zasadzić. "Kiedy żyje się na tykającej bombie, nie można być frajerem". Przede wszystkim książka pisana jest w 3 osobie i przez całą fabułę czujemy się jak obserwatorzy. Ani na chwilę nie utożsamiamy się z bohaterami, nie czujemy że jesteśmy pośród nich. Temat książki jest bardzo trudny, bo nie każdy z nas myśli o śmierci o tym jak to wpłynie na najbliższych, ani ze może się to zdarzyć szybciej niż oczekujemy. Dlatego ciężko wciągnąć się w fabułę i polubić bohaterów. Jedynie listy są w 1 osobie, ale to trochę za mało aby wczuć się w to co chce przekazać nam autorka. "Budzik pokazywał 3:06. Najbardziej samotna godzina na świecie". Nie jest to nigdzie zaznaczone, ale pojawia się tu motyw którym gardzę. Naprawdę go nie lubię. A to dlatego, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy że po żałobie już nie jest się tym samym człowiekiem, czasem się próbuje ale to nie jest takie proste. A tu umierającą żona postanawia znaleźć swojemu mężowi kandydatkę na żonę. Co jest straszne. Nie mam słów. Autorka postanowiła połączyć dwa charaktery które są swoimi przeciwnościami jak gdy byli razem miało to sens, tak gdy poznawaliśmy Lauren a później Josha, za każdym razem główna bohaterka traciła w moich oczach. Listy które pozostawiła mężowi zawierały zadania, jedynym plusem było to że zwykle kończyły się jakimiś zabawnymi sytuacjami. Jednak miałam wrażenie, że to ona kontroluje całe jego życie i chciała to robić nawet po śmierci. I o ile rozumiem poczucie agonii po stracie najbliższej osoby, tak podczas czytania czułam dużo toksyczności w ich relacji. Czytałam bardzo wiele pozytywnych opinii o tej książce, dlatego zastanawiam się czemu mi się nie podobało. Żałoba i jej etapy są motywem o którym bardzo lubię czytać, tym razem było odwrotnie. A rozdział poświęcony wróżce jeszcze mocniej sprawił że ledwo skończyłam ją czytać. Podejrzewam, że to książka dla nieco starszych czytelników, z kilkuletnim stażem małżeńskim, którzy przeżyli stratę i potrafią odnaleźć się w tej książce. Okładka jak i wyklejka jest piękna. Daje to poczucie że fabuła jest o przemijaniu, jednak dla mnie to trochę za mało.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
4/5
16-04-2024 o godz 21:11 przez: Adrianna
Na co dzień mogę być twardym orzechem, ale takie książki – o miłości i stracie – zawsze dotrą do tej wrażliwszej części mojej duszy. Mówiłam sobie, że przeczytałam już tyle podobnych historii, że ta mnie nie ruszy. Tak bardzo się myliłam! Autorka sprytnie ustawiła wydarzenia tak, aby skumulować najbardziej wzruszające momenty na końcu książki, a ja płakałam rzewnymi łzami. Także rzucam Wam wyzwanie – spróbujcie przeczytać tę książkę i pozostać niewzruszonymi. _ Jest to opowieść o małżeństwie Lauren i Joshua. Opowieść dość nietypowa, bo zaczyna się od pogrzebu Lauren, która zmarła przed trzydziestką na idiopatyczne zwłóknienie płuc. Lauren domyślała się, że jej mąż nie pogodzi się z jej śmiercią, więc przygotowała dla niego dwanaście listów, które mają dać mu ukojenie i powrót do świata żywych. Listy są różne – raz wzruszające, a innym razem mocno rozczarowujące – ale zawsze przywołują wspomnienia. Czytelnik dzięki tej retrospekcji może poznać głębię uczucia małżonków, ich historię, a także osoby, które wydają się być jedynie obserwatorami, a okazują się ogromną częścią ich związku. _ Postać wdowca ze zdiagnozowanymi zaburzeniami autystycznymi jest rewelacyjnie wykreowana. Joshua przeżywa niektóre emocje ewidentnie dłużej i intensywniej, nie potrafi dać ujściu żalowi, ani podzielić się swoimi emocjami z rodziną. Chociaż mężczyzna może uchodzić za męża idealnego, widać, że właśnie dzięki Lauren stał się osobą bardziej otwartą, wyszedł ze swojej strefy komfortu, poznał znaczenie miłości. _ „Jest tak, jakbym cierpiał na widzenie tunelowe. Widzę problem i szesnaście kolejnych kroków, razem z czekającymi na drodze komplikacjami, jako płotki, przez które muszę przeskoczyć, aby posuwać się do przodu (…) jestem inny, ponieważ potrafię wyłączyć wszystko dookoła i widzieć tunel aż do końca.” _ W książce znajdują się również listy Lauren do zmarłego taty, które były jeszcze piękniejsze niż te do Joshua i pokazywały, jaką wspaniałą osobą była i jaką miłością darzyła wszystkich ludzi wokół siebie. Wydaje mi się, że właśnie one sprawiły, że ta historia stała się dla mnie taka wyjątkowa. _ „Chciała wieść życie, z którego tata byłby dumny. Z którego ona byłaby dumna. Rodzice umierają, Disney uczył tego od samego początku.” _ Polecam jedną dawkę tę książki, jeśli: • borykasz się ze stratą bliskiej osoby, • nie wierzysz, że znajdziesz bratnią duszę, • pragniesz, aby ktoś podarował ci gwiazdkę z nieba albo księżyc. [współpraca reklamowa]
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
29-04-2024 o godz 08:13 przez: Izabela
"Zdejmij z nieba księżyc" Kristan Haggings - książka, która miała sprawić, że łzy będą spływać po moich policzkach strumieniami. Historia Lauren wzruszyła nie jednego czytelnika (z Polski, jak i zza granicy) i miałam nadzieję, że dołączę do tego licznego grona. W końcu opis brzmiał pięknie. Lauren umiera. Zdaje sobie z tego sprawę. Jej choroba nie jest wyleczalna. Wie też, że jej mąż nie poradzi sobie po jej śmierci. To ona wprowadziła do jego życia promienie słońca. Dlatego Lauren pisze do Josha listy, jeden na każdy miesiąc po jej odejściu. Znajdzie w nich nie tylko ciepłe słowa otuchy, ale także zadania, które pomogą mu wrócić do szczęścia. Miałam ogromne oczekiwania. Nie mogłam doczekać się czytania. Lecz po otworzeniu książki chciałam ją jak najszybciej skończyć, a nie było to łatwe zadanie. Choć język autorki jest prosty i przejrzysty to sam proces czytania był dla mnie bardzo męczący. Nie jestem w stanie dokładnie wyjaśnić przyczyny, ponieważ książka ma wiele plusów, jednak nie przebijają się one przez monotonność jaka mi towarzyszyła. Główni bohaterowie byli wręcz cudowni. Byli swoimi przeciwieństwami, ich cechy były wyraziste. Tutaj należą się ogromne brawa dla autorki. Jedna z postaci jest osobą ze spektrum autyzmu. Brakuje takiej reprezentacji w książkach, czy ogólnym świecie popkultury. Często takie osoby są źle przedstawione, ich cechy wyolbrzymione. Tutaj nie mogę się do niczego przyczepić. Josh był osobą przekochaną i przez całą książkę mu kibicowałam. Jego proces żałoby był bolesny, ale jednocześnie piękny. Stawiał małe kroki, nikt go nie ponaglał. Listy pomagały przepracować mu trudną sytuację, ale także przeszłość. Doceniałam te powroty do przeszłości głównych bohaterów, pierwszych spotkań, rozwijającego się uczucia, powolnego procesu utraty nadziei. Była to niesamowita podróż, możliwość na ich poznanie i przywiązanie się do nich. Bywały momenty, w których się uśmiechałam, jednak przeważały momenty zażenowania. Humor książki niestety do mnie nie przemówił. Ale jeśli mowa o obiecanym wzruszeniu i morzu łez... poczułam to dopiero przy ostatnich stronach, przy jednej szczególnej scenie. Muszę przyznać, że trochę się zawiodłam. Książka jest piękna, pełna ważnych wartości, takich jak przyjaźń, rodzina, miłość, kariera, jednak całość była nużąca. Myślę, że warto ją przeczytać, dać jej szansę. A może podbije Wasze serca.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-04-2024 o godz 08:59 przez: czytanie.na.platanie
Wiele już napisano o miłości, ale „Zdejmij z nieba księżyc” Kristan Higgins to jedna z najpiękniejszych, ale i najbardziej rozdzierających duszę historii miłosnych, jakie dane mi było poznać. Emocje przy czytaniu przewalały się przez moje serce jak tsunami niosąc bezsilność, wściekłość, rozpacz i gniew, w końcu również radość i wdzięczność. Bo gdy cudowne, jedyne uczucie strata zmienia w zgliszcza, rozpada się cały świat. Jak on może trwać, jak słońce może wschodzić, gdy jej już nie ma? Jak my możemy trwać? Świadomość zapadnięcia na nieuleczalną chorobę wydaje się ciężarem nie do udźwignięcia podobnie jak śmierć ukochanej osoby. W obu przypadkach wsparciem są bliscy, jednak w tę ostatnią podróż każdy udaje się sam. Jak bardzo empatycznym trzeba być człowiekiem, jak wiele mieć w sobie miłości, by nie myśleć wtedy o swojej chorobie i cierpieniu, a o tych, których pochłonie rozpacz naszego odejścia? By zadbać o nich i pomóc im w przejściu żałoby? Lauren i Joshui na początku wspólnej drogi przychodzi doświadczyć jednocześnie najpiękniejszego okresu miłości, jak i ulotności życia. Wykryta nieuleczalna choroba Lauren niweczy wspólne plany, a każda darowana chwila, choć próbują wykorzystać ją najlepiej jak się da podszyta jest widmem straty. Nie sposób przygotować się na to, co nieuchronne, jednak miłość i troska żony dzięki pozostawionym listom towarzyszy zrozpaczonemu mężowi przez cały rok po jej stracie pomagając mu powrócić do życia. Podróż, w której towarzyszymy Lauren i Joshui przenika serce, przejmuje do głębi ukazując ich walkę z chorobą i żałobę mężczyzny, oraz siłę, jaką może dać miłość i wspomnienia. Czytając, tonęłam w oceanie łez, ale wyszłam z niego silniejsza i lepsza, doceniając miłość, która jest u mego boku od lat. Dajcie się i Wy porwać zapierającemu dech uczuciu Lauren i Josha - rozbije Was na tysiąc kawałków i poskleja na nowo, gdy płacząc i śmiejąc się odnajdziecie w nim kruchość życia i jego piękno. Bo radość i łzy są wpisane w tę historię, podobnie jak miłość i strata stanowią nieodłączną część życia. Premiera tej poruszającej powieści, którą z powodzeniem mogę przyrównać pod względem ładunku emocji do „Pamiętnika” Sparksa już 10 kwietnia. Przygotujcie się do niej z potężnym zapasem chusteczek i ze świadomością, że zostanie już w Waszych sercach na zawsze.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
15-04-2024 o godz 16:37 przez: Patrycja
Rany, cóż za emocjonalna książka! Lauren jest śmiertelnie chora, wie to i przygotowuje się już na najgorsze. Joshua, jej mąż, jest mężczyzną idealnym a ze swoim spektrum autyzmu wychodzi poza strefę komfortu dzięki Lauren. W książce mamy różne osie czasowe, z jednej strony zaczynamy od bieżących wydarzeń, z drugiej jakby cofamy się w czasie od teraz do początku historii tej pary a nawet wcześniej. Historię poznajmy z perspektywy Lauren a także Josha. Bardzo, naprawdę bardzo dobrze napisana książka, w której widać miłość, walkę z chorobą, trud, poświęcenie, przyjaźń i więzy rodzinne. Chociaż para wydaje się być zbyt idealna, na ich miejscu być może właśnie naprawdę taka była, skoro na samym starcie wspólnego życia spadła na nich taka bomba. Dużo poczucia humoru, dystans, podróże, docenianie małych wielkich rzeczy - to dla mnie duży plus. Z zaciekawieniem czytałam rozdział za rozdziałem, podziwiając, jak Lauren zadbała o Joshuę nawet po swoim odejściu. Bo kobieta, jak możecie znaleźć w opisie książki, zostawiła mężowi listy, po jednym na każdy miesiąc po jej śmierci. Te listy mają mu pomóc oswoić się z nową rzeczywistością a Lauren wyznaczyła bardzo ciekawe zadania. Widać, jak bardzo dobrze znała swojego męża i jak wielkie serce miała dla wszystkich. Małżeństwo ma kochającą rodzinę, kilkoro wspaniałych przyjaciół a kobieta chce żyć, cieszyć się tym, co jej dane. Ciekawy był punkt widzenia i ewolucja bohaterki, którą przewrotnie czytaliśmy pd końca więc poznaliśmy Lauren wspaniałą, pomocną i rodzinną a dopiero później taką, za jaką początkowo miał ją Joshua. W historii mamy także ujęte wątki paranormalne, także ciekawie i nienachalnie przedstawione, są delikatnym dodatkiem wzbogacającym fabułę. Książka może nie jest z tych, które się czyta szybko, wymaga skupienia a ilość stron jest dosyć pokaźna, to czyta się ją z niewątpliwym zainteresowaniem. Piękna historia wielkiej miłości, w której jedno musi odejść na zawsze a drugie chcąc nie chcąc musi się z tym pogodzić. Odejście ukochanej osoby nigdy nie jest łatwe, jednak chyba wolałabym być uprzedzona tak jak Lauren niż odejść nagle. Bez względu na to, czy się jej spodziewamy czy nie, śmierć zawsze jest trudna dla tych, którzy pozostają przy życiu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji Więcej recenzji
Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez empik.

Zobacz także

Inne z tej serii Times New Romans
4.4/5
32,25 zł
Megacena
Inne z tej serii Siedem lat wstecz
4.6/5
30,87 zł
Megacena
Inne z tej serii Okrutna siostra
4.5/5
26,75 zł
Megacena
Inne z tej serii Nowe opowiadania o ważnych sprawach. Gorzka czekolada. Tom 2 Opracowanie zbiorowe
4.8/5
21,98 zł
Megacena
Inne z tej serii Kto sieje wiatr
4.6/5
24,60 zł
Megacena
Inne z tej serii Projekt Rosie
4.5/5
24,61 zł
Megacena
Inne z tej serii Żywi i umarli
4.8/5
26,75 zł
Megacena
Inne z tej serii Trzy koperty
4.5/5
23,63 zł
Megacena
Inne z tej serii Finał Rosie
4.4/5
26,75 zł
Megacena
Inne z tej serii Efekt Rosie
4.5/5
26,45 zł
Megacena

Klienci, których interesował ten produkt, oglądali też

Podobne do ostatnio oglądanego