Morderstwo w księgarni (okładka  miękka, wyd. 06.2023)

sympatyczny, angielski humor

Kryminał w starym stylu.

Genialna!

Super 😃

Spoko

👍

Lekki kryminał z parą sympatycznych bohaterów, akcja toczy się w urokliwym angielskim miasteczku ponad pół wieku temu. Polecam przede wszystkim ze względu cudowny klimat, jaki udało się stworzyć autorce, jak i intrygującą zagadkę. Bardzo przyjemnie spędzony czas.

Główna bohaterka powieści Flora na miejscu usiedzieć nie potrafi 😅 A już szczególnie wtedy gdy razem z jednym z klientów znajduje w swojej księgarni trupa. W małej mieścinie plotka szybko się rozchodzi, Flora więc postanawia oczyścić swoje dobre imię jak i księgarni i postanawia znaleźć mordercę. Bo tego, że to było morderstwo jest pewna. Jak i tego że pomoże jej w tym klient który razem z nią dokonał tego odkrycia. W końcu....nie ma wyjścia 😉 Merryn Alingham zaprasza nas do małej miejscowości w Anglii, Abbeymead w Sussex. Przenosimy się do lat pięćdziesiątych XXw i czasy tuż po wojnie. Powieść utrzymana jest w uroczym klimacie retro. Jakbym miała jednym zdaniem ją określić to powiedziałabym, że to połączenie panny Marple oraz flimu "Skarb narodów" 😉 Flora jest bowiem bardzo zdeterminowana aby znaleźć przestępcę. Jej dociekliwość oraz próby zdobycia informacji zasługują na pochwałę. Wszystko jest bardzo niewinne 😉 Cóż tam jedno kłamstwo w obliczu zbrodni! Jej 'partner' John ma jednak inne zdanie, wszystko zrobiłby inaczej, a najchętniej zostawił policji. Jak się jednak oprzeć urokowi Flory? Ponadto autorka przygotowała dla nas nielada zagadkę z miejscową legendą, skarbem do odkrycia i tajemniczą księgą... Po drodze jednak...hm...czekają nas przeszkody...nie myśleliście chyba że na jednym trupie się skończy? 😉 Autorka w posłowiu wspomina, że będą kolejne tomy i ja je z chęcią przeczytam. To bowiem lektura lekka, niewymagająca, przyjemna z którą miło można spędzić czas.

Zobaczyłam okładkę i od razu wiedziałam, że chcę przeczytać tę książkę. Tytuł również do mnie przemówił. Księgarnia, morderstwo, czarny kot, powiedzcie sami, czy można przejść obojętnie obok tylu bodźców? Nie sądzę. Byłam ciekawa, jakie tajemnice skrywa fabuła i jak Autorka oddała klimat lat 50 ubiegłego stulecia. Podróż w czasie do hrabstwa Sussex i poznanie Flory Stelle okazało się bardzo przyjemnym doświadczeniem. Od razu podpowiem, że jest to lekki kryminał, idealny na letnie wieczory. Nie ma w nim rozlewu krwi i brutalnych scen, ale jest intrygująca zagadka i przesympatyczna para bohaterów. Księgarnia, zwłoki, trujące rośliny, owiany tajemnicą skarb, stare legendy i samozwańczy duet detektywistyczny. Idealne połączenie, by stworzyć dynamiczny i ciekawy kryminał, taki idealny do odprężenia po ciężkim dniu. Nie jest wyszukany, ale lektura sprawia przyjemność. Autorka bazuje na znanych w literaturze motywach, ale robi to w bardzo świeży sposób. Choć wiele wątków było dla mnie do przewidzenia, to i tak miałam dobrą zabawę, podążając tropami podrzucanymi przez Autorkę. Ta książka ma wszystko, co w istotne w kryminalnych opowieściach. Jest morderstwo, są zwłoki, skarb i oczywiście motyw. Bo jak zapewne wiecie, każdy zabójca ma motyw. W ramiona zbrodni pcha miłość, zemsta lub chciwość. Możliwości jest wiele, ale którą wybrała Autorka, nie zdradzę. Mogę jedynie podpowiedzieć, że to ma coś wspólnego z legendą. Musicie wiedzieć, że fabuła nie skupia się tylko na morderstwie. Jak sam tytuł wskazuje, pojawiają się też książki biblioteka, a miłość Flory do literatury jest zaraźliwa i taka szczera. Jest też trochę o pisaniu książek i życiu w małej, z pozoru spokojnej wiosce. Autorka zręcznie posługuje się słowem. Jej styl jest lekki i niewymuszony. Od pierwszych stron łatwo wpada w oko i sprawia, że czytanie to czysta przyjemność. Cieszę się bardzo, że istnieje szansa na kontynuację przygód Flory i Jacka, bo bardzo ich polubiłam.

[współpraca reklamowa @wydawnictwomando ] Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją zeszłotygodniowej premiery i muszę Wam powiedzieć, że bawiłam się świetnie! Czy zainteresuję Was, jeśli powiem, że to idealna pozycja dla wszystkich książkar? 🤭 Mamy tutaj klimatyczną księgarnie w małym angielskim miasteczku, charyzmatyczną jej właścicielkę Florę oraz przystojnego i intrygującego pisarza kryminałów Jacka, którzy staną przed wyzwaniem odkrycia co stało się w tej księgarni, ponieważ znaleźli.. trupa. Świat Flory po tym wydarzeniu nie jest taki sam i z wielkim uporem chce to zmienić. Flora Steel to bohaterka, która od samego początku skradła moje serce. Jest niezwykle przebojowa, błyskotliwa, ale i bardzo wrażliwa. Myślę, że nie da się jej nie lubić, a jej sposób rozumowania i upartość są czymś, co z przyjemnością śledzi się przez całą książkę. Jack Carrington to bohater, który owiany jest pewną tajemnicą. Niewątpliwie przyciąga uwagę, ale wydaje się być bardzo samotny. Jest stałym klientem księgarni, którą odziedziczyła Flora. Powiedziałabym, że jest to idealnie wyważony duet detektywów amatorów, którzy są uparci (no, może bardziej Flora) w dążeniu do odkrycia zagadki, przy okazji rozgrzewając serduszka czytelnikom. Nie znajdziecie tutaj jednak wątku romantycznego, ale mam wrażenie, że historia na tym dużo zyskuje. Bardzo podobało mi się również to, że bohaterowie drugoplanowi mieli swój charakter. Nie byli tylko postaciami w tle, ale każdy z nich miał swoje tajemnice, swoje problemy i własną rolę w miasteczku. Książka jest krótka, a fabuła ciekawa, choć dość przewidywalna. Jest to idealny wybór na jeden, dwa wieczory, jeśli macie ochotę przenieść się do tego niezwykle klimatycznego miasteczka i odkryć jak ta dwójka sobie poradzi w obliczu tego, co tak naprawdę stało się w księgarni All’s Well. To naprawdę przyjemna i urocza pozycja, która oddaje klimat kryminałów Agathy Christie! Ja jestem na tak 🔎👣❤️