Gołąb i wąż (okładka  miękka, wyd. 06.2020)

Bardzo ciekawa książka, nietypowa magia, nietypowe enemies to lovers. Polecam

Cóż mogę powiedzieć. Czekałam na tą książkę pewnie tak samo jak połowa bookstagrama oraz duża część fanów książek fantastycznych, a w momencie kiedy miałam ją w swoich łapkach nie pozostawało mi nic innego jak tylko zacząć czytać. To był moment w którym przepadłam na dobre. 🐍 LOU. Piękna czarownica która po traumatycznych przeżyciach ukrywa się w Cesarine. Wyrzekła się swojego sabatu i magii aby ocalić swoje życie. W mieście cieszy się życiem i docenia jego ulotne piękno od czasu do czasu kradnąc by móc samej żyć. Wyrazisty charakter Louise pozwala nam zobaczyć, że pomimo wydarzeń jakie zgotował dla niej los wciąż potrąci być niepokonana. 🕊️ REID. Sierota wychowany przez Kościół i Arcybiskupa.Kapitan Chasseurów czyli łowców polujących na czarownice. Nienawidzi czarownic równie mocno co kocha Boga. Uważa, że istnieje dla nich tylko jedno miejsce. STOS! Tak kończy każda której nie uda się uciec. Czytając „Gołębia i węża” możemy pomyśleć, że jego charakter jest nijaki, ale w miarę wydarzeń i czasu który spędza z Lou widzimy, że myliliśmy się w pierwszym osądzie. Ta dwójka to bądź co bądź mieszanka wybuchowa. Oczywiście połączyło ich małżeństwo, co nie jest dla nas tajemnica już z samej okładki. Pomyśleliście, że to bardzo banalne i oklepane prawda? Że to kolejna ckliwa historyjka w której mężczyzna zakochuje się w czarownicy i choć przysiągł zabijać te „Bestie” dla niej jednej zrobi wyjątek. Cóż... Mogłabym się z tym zgodzić gdyby nie jeden mały, malutki szczegół... Nasz kochany Reid nie ma pojęcia kim jest jego ŻONA! Za to ona doskonale zdaje sobie sprawę, że poślubia łowcę czarownic. Wykorzystuje go do ochrony. To wszystko to tylko część historii, a Shelby w cudowny sposób potrafi doprowadzić czytelnika do śmiechu w momencie kiedy jego serce zamiera z przerażenia. Nie będą zdradzała wam zbyt dużo, bo tą książkę trzeba po prostu przeczytać i przeżyć, ale uchylę wam rąbka tajemnicy. W książce znajdziecie: 🕊️Naprawdę fantastycznie przemyślane zwroty akcji 🐍Miliony wątków, których nie brakuje, a całość współgra ze sobą jak Szwajcarski zegarek 🕊️ Głównych bohaterów, którzy podbijają nasze serca swoimi charakterami, uczynkami i charyzmą. Z nimi na pewno nie będziecie się nudzić. 🐍Drugoplanowe postacie, których się nie zapomina, bo mimo ich rola w książce jest mniejsza to w równym stopniu składają się na wspaniały całokształt książki co nasi głowni bohaterowie 🕊️🐍 Wracając do głównych bohaterów. Ich relacja jest piękna. Żadne z nich nie da sobie w kaszę dmuchać, co tylko dodaje pikanterii, a ich potyczki słowne sprawiają, że człowiek ma ochotę znaleźć się obok nich z miską popcornu, aby obserwować rozwój sytuacji Sama książka napisana jest w lekki i przyjemny sposób, co sprawia, że czytamy ją z prędkością światła. Pozwala to czytelnikowi oderwać się od świata realnego i całkowicie zatracić w świecie Louis le Blanc/Diggory i Reida Diggory. Nie pozostaje mi nic innego jak odesłać was do tej wspaniałej pozycji po więcej szczegółów🕊️🐍 ❤️Życzę miłego czytania❤️ 10/10

O tej książce było głośno jakiś czas temu i z racji wielu pozytywnych opinii postanowiłam sama się przekonać, czy „Gołąb i Wąż” rzuci na mnie swoje zaklęcie! Muszę przyznać, że to nie jest książka, która wciągnęła mnie od pierwszych stron, ale gdy przebrnęłam przez pierwsze pięćdziesiąt, totalnie dałam się porwać i ciężko było mi się oderwać! Louise Le Blanc jest czarownicą, a zarazem uciekinierką ze swojego sabatu. Ukrywa się w mieście Cesarine, w którym głównie dzieje się akcja powieści. Bohaterka, by pozostać w cieniu, rezygnuje z używania magii i wraz ze swoją przyjaciółką Coco żyje z tego, co ukradnie. Lou na długo pozostanie w mojej pamięci jako zabawna, silna, pyskata, ale i lojalna postać! Była moją ulubioną bohaterką w książce i zdecydowanie Mahurin spisała się na medal przy jej kreowaniu! Reid Diggory to mężczyzna pełen zasad wpojonych przez kościół, któremu służy i zawdzięcza wiele Arcybiskupowi. Jest Chasseurem, czyli łowcą, który ma za zadanie chronić mieszkańców krainy – Belterry przed Dames Blanches, czyli niebezpiecznymi czarownicami. Gdy nie mając innego wyjścia musi poślubić Louise – pogankę, oczywistym jest, że nie taką żonę sobie wymarzył, ale mimo to traktuje złożoną jej przysięgę małżeńską poważnie. W Reidzie zakochałam się niemal natychmiast i nieraz chichotałam jak nastolatka, czytając o jego zakłopotaniu, w które wprawiała go pyskata Lou. Mimo że początkowo pomyślałam, że Mahurin postradała rozum decydując się na wątek romantyczny między tak skrajnymi bohaterami, to im dalej czytałam, tym bardziej chciałam uściskać autorkę za tak świetną robotę! Dodam, że atutem i czymś niestandardowym dla powieści fantasy jest narracja pierwszoosobowa z podziałem na dwie perspektywy, w tym wypadku – Lou i Reida. Poznawanie ich myśli i czytanie o rozkwicie relacji między nimi sprawiało, że miałam wrażenie, że sama się zakochiwałam krok po kroku. „Gołąb i wąż” to dla mnie romans ze szczyptą magii, który trafił w moje serce, ale może to być ogromny minus dla osób, które lubią fantasy z dużą dawką czarów i dobrze wykreowanym światem. W tej książce tego zabrakło. Miałam wrażenie, że magia jest tłem dla rozpalającego się uczucia między Lou i Reidem. Mimo to na pewno przeczytam tę powieść ponownie i z miłą chęcią jeszcze raz zagoszczę w cukierni w Cesarine, by razem z Lou zajadać się cynamonowymi bułeczkami z bitą śmietaną! Bohaterka narobiła mi na nie takiej ochoty, że musiałam je upiec!

Pierwsza część nawet się da przeczytać, mimo iż bohaterka tak irytuje, ze trzeba robić przerwy w czytaniu, po drugiej części stwierdziłam, ze już nigdy nic więcej tej autorki nie przeczytam, jest dużo lepszych książek na rynku, czytasz na własna odpowiedzialność

nie polecam nawet okladka brzydka

Co gdyby połączyć Łowcę i obiekt jego polowań węzłem małżeńskim?       "Gołąb i Wąż" to książka, do której zbierałam się w zasadzie od jej premiery. Jednak zawsze coś mi wypadało, zawsze pojawiały się inne. Z biegiem czasu mogę przyznać, że zwlekanie z czytaniem jej byli cholernym błędem! Jestem całkowicie oczarowana historią stworzoną przez Shelby Mahurin. Nie mam się do czego przyczepić, fabuła jest spójna i baaardzo wciągająca, a bohaterowie… CUDOWNI! Pierwszy tom serii, zwyczajnie mnie zauroczyły. Przepiękna zdobiona okładka, kryje w sobie genialną treść. Autorka w piękny, a jednocześnie dość prosty sposób przedstawia czytelnikowi fascynującą opowieść o relacji, która wydawać się może absurdalna. Bo jak inaczej wytłumaczyć związek głównych bohaterów? Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, w wielu momentach wybuchałam szczerym głośnym śmiechem. Zwłaszcza kiedy dochodziło do starć Lou z arcybiskupem lub w sumie każdym innym. Dziewczyna zapunktowała u mnie swoją przebojowością i sprytem.     Jednakże to, co najbardziej przekonało mnie do całej historii, jest właśnie kontrast między głównymi bohaterami. Lou jest niepokorna i nie boi się wyrażać tego, co myśli. Wali prosto z mostu i nie obawia się konsekwencji swoich słów. Reid natomiast to spokojny i opanowany mężczyzna, który nie przywykł do wulgarnego kobiecego zachowania. Zawsze wydawało mu się, że to nie przystoi kobiecie. Paradoksem całej powieści jest to, że ona jest Wiedźmy, a on bogobojnym Łowcą Czarownic pod rozkazami Kościoła. Dla Lou jest to dość nieciekawa sytuacja, biorąc pod uwagę to, że stara się przetrwać w świecie, który nienawidzi takich jak ona. Jej podobne trafiają na stosy, a przecież nie każda Wiedźma jest zła…     Wyobraźcie sobie teraz, że tych dwoje jest zmuszonych do wzięcia ślubu przed Bogiem. Co z jednej strony znacznie komplikuje życie Lou, a z drugiej stawia ją w dość korzystnej sytuacji. W końcu nikt nie odważy się zagrozić żonie Kapitana chasseurów. Tym, czego naprawdę powinna się bać, jest ONA. Wiedźma, która ją urodziła i przyniesie jej śmierć. Z początku obcy sobie i nieprzepadający za swoim towarzystwem małżonkowie, są sobie zupełnie obojętni. Jednak z czasem zaczynają dostrzegać, że mimowolnie się do siebie zbliżyli, a nieobecność drugiego staje się ciężarem. Chociaż życie z krnąbrną i nieuznającą sprzeciwów Lou, delikatnie mówiąc, czasami bywa ciężkie. Zwłaszcza gdy nigdy wcześniej nie miało się do czynienia z jej podobną niewiastą.     Z niecierpliwością i wielkim przejęciem czekałam na nowe kwestie tej jakże odmiennej od wszystkich znanych mi bohaterce. Sceny z tą dwójką były epickie i warte każdej chwili, spędzonej na ich czytaniu. Powieść mega mi się podobała i jak najszybciej mam zamiar zabrać się za drugi tom! W końcu nie codziennie wilk brata się z jagnięciem… Tylko kto w tej sytuacji jest kim? Gorąco polecam wszystkim fanom fantastyki! (Zwłaszcza jeśli lubicie książki takich autorek jak: Sarah J. Maas, Cassandra Clare czy Holly Black). 

Lou jest czarownicą a bogobojny Reid jest łowcą, który na nie poluje i pali na stosie razem z innymi braćmi z zakonu pod przewodnictwem arcybiskupa. Można śmiało powiedzieć, że akcja rozgrywa się w średniowiecznej Francji, sugerując się nazwami oraz imionami innych bohaterów, a także ich strojami. Los jest tak przewrotny, że stawia na tej samej drodze dwójkę głównych bohaterów i zostają oni zmuszeni do małżeństwa, aby pewne skandale nie ujrzały światła dziennego. Czarownica i łwca czarownic razem? Nie może być lepiej! Oczywiście Reid nie wie o tym, że jego wybranka jest czarownicą i zaczynają wspólne życie w zakonie. Na początku książka trochę mnie nudziła, ale kiedy akcja się rozkręciła i nasza para zaczęła się docierać to pokochałam ich od razu! Jest to jedna z tych książek, którą czyta się przez większość czasu z bananem na twarzy i nie przeszkadzają mi rozdziały z obu perspektyw - Lou i Reida. Jednak jak przez większość książki możemy się uśmiać tak później łzy same napływająca do oczu, kiedy dowiadujemy kim z pochodzenia jest Lou i kiedy jej mąż się o tym dowiaduje zaraz po tym jak wyznaje jej miłość. Przez książkę płynęłam, czytałam na jednym tchu. Albo raczej na jego braku. Żadnych błędów, żadnych potknięć czy niepasujących do siebie elementów - idealna. Genialne przedstawienie czarownic, ich pochodzenia, magii oraz łowców. Majstersztyk. Czekam z niecierpliwością na drugi tom!

Główną bohaterką jest Louise. Czarownica, żyjąca w czasach, kiedy to za czary grozi tylko jedno. Stos. Po ucieczce że swojego kowenu, staje się złodziejką i stara się w ten sposób przeżyć na ulicach Cesarine. Wojna między wiedźmami a Kościołem coraz bardziej się zaognia, a na jej czele staje między innymi Reid, chasseur który wyznaje tylko jedną zasadę: każda wiedźma musi zginąć. Kto by pomyślał, że los zakpi z tych dwojga i złączy ich losy... małżeństwem. Dwa wrogie światy połączone świętym zwiazkiem. W miarę rozwoju historii oboje bezcelowo starają się wypierać uczucie, którym zaczynają się darzyć coraz bardziej, a przeszłość czarownicy powraca w teatralny wręcz sposób i wystawia je na wielką próbę burząc wszystko, w co wierzyli do tej pory. Historie tej dwójki czytałam z zapartym tchem, a poczucie humoru Lou nie raz sprowadzało uśmiech na mojej twarzy. Natomiast wspomnienie kulminacji ich romansu nie raz jeszcze rozpali rumieńce na mojej twarzy na wspomnienie o teatrze 🎭 Styl autorki wciągał od pierwszych zdań i wręcz zachęcał by czytać dalej. To w jaki sposób została tutaj przedstawiona magia też zasługuje na uwagę. Jest zupełnie inny niż ten, z którym spotkałam się do tej pory. To już nie zwykle rzucanie zaklęć różdżką czy wywoływanie płomieni machnięciem dłoni. Schematy. Tym rządzi się magia w tej powieści. Cóż mogę więcej powiedzieć. Ja jestem tą książką totalnie zachwycona.

"Czarownica i łowca czarownic połączeni świętym węzłem małżeńskim. Ta historia mogła się skończyć tylko w jeden możliwy sposób: stosem i zapałką" Lou -pewna siebie, bezwstydna, nietuzinkowa, zadziorna bohaterka o niewyparzonym języku i porywczym charakterze. Starająca się cieszyć małymi rzeczami, gdyż każda chwila może okazać się jej ostatnią... Reid -pruderyjny kapitan chasseurów, kierujący się w życiu jedną zasadą: wiedźmy muszą zginąć. Szlachetny w swych intencjach, prawy i bogobojny łowca czarownic wychowany przez ich największego wroga Arcybiskupa. Bardzo przypomina Matthiasa Helvara. Są oni swoimi przeciwieństwami, a jednak zostają związani węzłem małżeńskim. Żadne z nich tego nie pragnie, ale okazuje się że każde potrzebuje... Jest to przyjemna do czytania książka, którą połyka się w całości. Idealna wręcz pozycja na jesienne wieczory. Jednak nie powala. Koncepcja świata jest ciekawa, ale zdecydowanie za mało rozbudowana. Czytając miałam wrażenie, że czegoś tutaj zabrakło. Merytorycznej bazy do stosowania magii, lepiej wyjaśnionej konstrukcji świata i rządzących nim praw, a przede wszystkim jego historii. Mimo wszystko postacie i rodzące się między nimi uczucie nadrabiały niedociągnięcia. Jest to tzw. luźna pozycja na luźny wieczór i można się przy niej naprawdę świetnie bawić.

"Gołąb i wąż" jako pierwszy tom trylogii sprawuje się dobrze, ale nie jest to jeszcze powieść, dla której zarwałoby się noc. Część bohaterów pojawia się praktycznie znikąd i nagle posiada niezbędne znajomości by rozwiązać naglący problem. Dopiero ścisły finał (kiedy ujawniono kto i jak jest z kim powiązany) sprawia, że cała historia staje się ciekawsza, a niewyjaśnione motywy nabierają sensu. Trzeba jednak jakoś do tego rozdziału dotrwać, tymczasem zdarza się chwilami czytać książkę na siłę i często ją odkładać. Pozostaje teraz tylko sprawdzić czy dla intrygującego systemu magicznego warto było zaryzykować lekturę zarówno tomu pierwszego jak i jego kontynuacji. "Gołąb i wąż" miał szeroko zakrojoną promocję zarówno zagranicą jak i na polskim rynku wydawniczym. Na Bookstagramie można znaleźć prace artystów, gdzie przepiękne ilustracje z tomu pierwszego (a szczególnie już drugiego) zachęcają do lektury. Co więcej seria polecana była także dla fanów twórczości Sarah J. Maas (Szklany Tron czy Dwory). Być może będzie miała podobny przebieg fabularny, w którym tom pierwszy stanowi jedynie bardzo szeroki i rozbudowany wstęp do historii, która rozkręca się na dobre dopiero w kolejnych częściach. Całość recenzji na BLOG ZAKŁADKA DO PRZYSZŁOŚCI